Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” Jezus dał im taką odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Powiedzieli do Niego Żydzi: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?” On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo dobrze wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co się kryje w człowieku.
W dzisiejszej Ewangelii poznajemy Jezusa innego niż przywykliśmy. To nietypowe gwałtowane zachowanie tłumaczone jest powszechnie, jako przejaw Jego gorliwości o dom Boży, czyli pragnienie oczyszczenia świątyni i przywrócenia jej do pierwotnej świętości.
Coraz częściej można jednak znaleźć inną interpretację tego wydarzenia, według której dzisiejsze postępowanie Jezusa to rozpoczęcie burzenia świątyni. Pamiętamy, jak Jezus zapowiadał, że ze świątyni w Jerozolimie „nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” (Mt 24:2). Wyrzucając ze świątyni ludzi, rozrzucając monety, wywracając stoły, Jezus rozpoczyna tę destrukcję.
Celem Jezusa nie byłaby więc „oczyszczona” świątynia ale brak dotychczasowej świątyni i budowa zupełnie nowej. Świątynia w Jerozolimie była bowiem jedynie zapowiedzą nowej, prawdziwej i doskonałej świątyni.
Tą nową świątynią jest przede wszystkim sam Jezus. Mówi on dzisiaj: „zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Ewangelista zauważa, że Jezus mówi te słowa „o świątyni swego ciała”.
Wiążąc się z Jezusem, wchodzimy do tej świątyni, a wręcz – jak zapewnia św. Paweł – stajemy się świątynią Boga i Duch Boży zaczyna w nas mieszkać (Kor 3:16). Każdy z nas jest więc doskonalszą świątynią niż ta zbudowana z kamieni w Jerozolimie. Więcej: będąc świątynią i mieszkaniem Boga jesteśmy w pewnym sensie ważniejsi niż sam Kościół, który w swoim instytucjonalnym aspekcie, podobnie jak świątynia Jerozolimska – jest jedynie czasowy.
W czasie lockdownu, gdy nie możemy chodzić do kościoła, gdy przeżywamy brak sakramentów i wspólnoty, świadomość bycia świątynią i mieszkaniem Boga, może okazać się wyjątkowo cenna. Nie znajdziemy lepszego miejsca na modlitwę niż świątynia naszego serca, które Bóg wybrał sobie na swój dom.
3 Niedziela Wielkiego Postu B (7.03.2021) – Komentarz do Ewangelii
(J 2,13-25)
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” Jezus dał im taką odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Powiedzieli do Niego Żydzi: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?” On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo dobrze wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co się kryje w człowieku.
W dzisiejszej Ewangelii poznajemy Jezusa innego niż przywykliśmy. To nietypowe gwałtowane zachowanie tłumaczone jest powszechnie, jako przejaw Jego gorliwości o dom Boży, czyli pragnienie oczyszczenia świątyni i przywrócenia jej do pierwotnej świętości.
Coraz częściej można jednak znaleźć inną interpretację tego wydarzenia, według której dzisiejsze postępowanie Jezusa to rozpoczęcie burzenia świątyni. Pamiętamy, jak Jezus zapowiadał, że ze świątyni w Jerozolimie „nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” (Mt 24:2). Wyrzucając ze świątyni ludzi, rozrzucając monety, wywracając stoły, Jezus rozpoczyna tę destrukcję.
Celem Jezusa nie byłaby więc „oczyszczona” świątynia ale brak dotychczasowej świątyni i budowa zupełnie nowej. Świątynia w Jerozolimie była bowiem jedynie zapowiedzą nowej, prawdziwej i doskonałej świątyni.
Tą nową świątynią jest przede wszystkim sam Jezus. Mówi on dzisiaj: „zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Ewangelista zauważa, że Jezus mówi te słowa „o świątyni swego ciała”.
Wiążąc się z Jezusem, wchodzimy do tej świątyni, a wręcz – jak zapewnia św. Paweł – stajemy się świątynią Boga i Duch Boży zaczyna w nas mieszkać (Kor 3:16). Każdy z nas jest więc doskonalszą świątynią niż ta zbudowana z kamieni w Jerozolimie. Więcej: będąc świątynią i mieszkaniem Boga jesteśmy w pewnym sensie ważniejsi niż sam Kościół, który w swoim instytucjonalnym aspekcie, podobnie jak świątynia Jerozolimska – jest jedynie czasowy.
W czasie lockdownu, gdy nie możemy chodzić do kościoła, gdy przeżywamy brak sakramentów i wspólnoty, świadomość bycia świątynią i mieszkaniem Boga, może okazać się wyjątkowo cenna. Nie znajdziemy lepszego miejsca na modlitwę niż świątynia naszego serca, które Bóg wybrał sobie na swój dom.